piątek, 23 września 2011

Wywiad z Agnieszką Burszewską

Zapisy na warsztaty vidżejskie potrwają jeszcze tylko do poniedziałku. Osoby niezdecydowane zachęcamy do udziału nowym wywiadem. Przekonajcie się, jak wiele możliwości stoi przed twórczyniami wizualek. Tym razem o swojej pracy opowiada nam Agnieszka Burszewska, która tworzy m.in. wizualizacje do spektakli.





"VIDEO!" - Czym się dokładnie zajmujesz? Do czego tworzysz wizualizacje?

Agnieszka Burszewska - Tworzę przeważnie filmy animowane. Zdarza mi się robić wizualizacje do spektakli teatralnych albo videoarty.

Czym to się różni od pracy vidżejów i vidżejek? Na czym polega specyfika tworzenia wizualizacji do spektakli?

Nie tworzę obrazów na żywo. Moje animacje powstają w domu, na moim komputerze. Mam określony termin wykonania pracy, czasami praca wymaga konsultacji z reżyserem albo choreografem. O ile nie robię wizualizacji do muzyki, mam wolną rękę w sprawie rytmu i tempa.

Od kiedy się tym zajmujesz? Jak się tym zainteresowałaś?

Filmy animowane, które w odróżnieniu od wizualizacji posiadają oś fabularną, robię właściwie od czasów, gdy opuściłam gdyńskie Liceum Plastyczne. Wizualizacje robię rzadko, kiedy ktoś się do mnie zgłosi z interesującym projektem albo dostanę konkretne zlecenie. Zrobiłam np. wizualizację do performance'u tanecznego inspirowanego dramatem "Matematyka miłości" dla Teatru Nowego w Łodzi w 2009 roku.

Jakie techniki wykorzystujesz i dlaczego?

Technika zależy przede wszystkim od charakteru przedstawienia i decyzji reżysera. Wykonuję klasyczną animację lalkową, komputerową animację wycinankową 2D, a ostatnio coraz bardziej interesuję się animacją 3D. Lubię także pracować z aktorami i tancerzami, filmować ich, a potem dodawać efekty wizualne w komputerze.

Co jest dla Ciebie inspiracją?

Rzadko kiedy pomysł przychodzi od razu. Najczęściej intensywnie myślę o projekcie, a potem, następnego dnia po przebudzeniu, przychodzą mi do głowy jakieś pomysły. Lubię też rozmawiać o moich pomysłach z bliskimi. Po wyciągnięciu wniosków praca animacyjna jest tylko przeniesieniem myśli na ekran. Nie śledzę dużej ilości portali internetowych z filmami, nie oglądam też telewizji - obawiam się, że będę podświadomie kopiować czyjeś pomysły. Oczywiście mam artystów, którymi się inspiruję, staram się jednak czerpać bardziej z ich filozofii tworzenia video, niż bezpośrednio z poszczególnych projektów.

Co jest najbardziej satysfakcjonujące, a co najtrudniejsze w tym zajęciu?

Lubię patrzeć na dobrze skończoną robotę. Najtrudniejszym a zarazem najciekawszym etapem jest dla mnie część związana z wymyślaniem projektu, najgorsza - żmudne, monotonne animowanie. Zrobienie mojego pierwszego lalkowego filmu, "Perpetuum mobile", zajęło mi dwa lata...

Jaką radę dałabyś początkującym twórczyniom wizualizacji?

Wsłuchać się w muzykę, poczekać, aż obraz sam pojawi się w głowie. Pooglądać trochę malarstwa Kandynskiego, Pollocka lub Strzemińskiego. Eksperymentować z obrazem, ale mądrze - łączyć obrazki według jakiejś idei, a nie chaotycznie. Nie bać się porażek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz